
Niedoskonałość i przemijanie
zamknięte w japońskiej sztuce kintsukuroi
Większość z nas jest w stanie zgodzić się ze stwierdzeniem, że poprawione rzeczy przestają być sobą. Każdy zabieg, który zmienia ich naturę, sprawia, że zaczynamy mieć do czynienia ze sztucznym (s)tworem. Twór taki zazwyczaj jest jednak powiedzielibyśmy – doskonały. Z żadnej strony, nie ma się do czego przyczepić (no chyba, że w czasie poprawiania, coś poszło nie tak).
Zupełnie inaczej jednak sprawa wygląda w przypadku japońskiej sztuki zwanej kintsukuroi, która technicznie rzec ujmując także jest związana z naprawianiem/poprawianiem rzeczy. Historia owej sztuki rozpoczyna się wraz z nieszczęsnym rozbiciem przez sioguna Yoshimasa Ashikaga, niezwykle przez niego lubianej czarki do herbaty, której naprawy podjęli się chińscy rzemieślnicy. Władca był jednak całkowicie niezadowolony z nowego oblicza swego ukochanego naczynia. Choć ponownie stało się ono rzeczą funkcjonalną, to jednak tak daleką od swego naturalnego i kruchego wdzięku. Siogun postanowił zlecić zadanie ponownego naprawienia czarki prawdziwym mistrzom w swoim fachu – japońskim rzemieślnikom zajmującym się ceramiką artystyczną. Ci z kolei dopracowali technikę naprawiania naczyń i odtąd sztuka kintsukuroi mogła cieszyć już nie tylko oczy władcy.
Cechą charakterystyczną dla tego kunsztu jest pozwolenie danemu przedmiotowi na trwanie w jego naturalnej niedoskonałości (bez utraty jego funkcjonalności). Zazwyczaj każde poważniejsze uszkodzenie tak delikatnej materii z jakiej wykonane są naczynia, sprawia, że filiżanka czy talerz lądują w koszu. Mistrzowie kintsukuroi potrafią naprawić takie uszkodzenia, przywracając przedmioty do stanu użyteczności, robią to jednak w sposób wręcz magiczny. Każde pęknięte miejsce zabezpieczają warstwą laki, po czym dekorują te widoczne linie sproszkowanym metalem szlachetnym. Choć przedmiot jest wyraźnie pozaklejany, to nie sposób oderwać wzroku od jego niezwykle subtelnego piękna.
Sztuka kintsukuroi w istocie polega na czymś znacznie więcej niż samej technice naprawy uszkodzonego naczynia. Wszelkie pęknięcia, których ''doznaje'' dane naczynie i ich żmudne ''zszywanie'' niczym najprawdziwsze rany jest porównywalne do zabiegów na ludzkim ciele mieszczącym w sobie kruchą egzystencję. Zapisują się na nim różne doświadczenia.
Ran wszelkiego typu, nie należy jednak chować przed światem, ale w maksymalny sposób wspomagać proces ich 1 pełnej regeneracji, by w ostateczności nie wstydzić się ich, ale nosić z dumą – gdyż one są w stanie uszlachetnić człowieka i ukazać jego prawdziwą, wewnętrzną siłę.